Grody Piastowskie dla amatorów

Jeśli chodzi o wyścigi szosowe w naszym pięknym kraju, to większość kojarzy w zasadzie tylko Tour de Pologne. Nie ma się co dziwić, jest to wyścig rangi World Tour, bardzo medialny i co roku przyciągający rzesze kibiców.

fot. http://grody.com.pl
Jednak w kalendarzu jest wiele wyścigów mniejszych, na których szanse pokazania, dostają często kolarze z drugiego szeregu i na których często walka jest bardziej pasjonująca niż w "kolarskiej lidze mistrzów".
Jednym z takich przykładów, niewątpliwie są Grody Piastowskie, czyli wyścig który co roku powoduje szybsze bicie serca kibiców głównie z Dolnego Śląska. Jest to stosunkowo krótka etapówka, która jednak stara się łączyć różne odmiany kolarstwa szosowego, znajdą tu coś dla siebie zarówno sprinterzy, klasykowcy, jak i wytrawni górale. W tym roku rozegrana w dniach 10-12 maja.

fot. http://grody.com.pl
I właśnie w cieniu Grodów dla zawodowców, odbywają się dwie bardzo fajne imprezy dla nas - amatorów.
Smaczku dodaje fakt, że wyścigi te dają szansę ścigania się po tych samych trasach, trzeba więc zmierzyć się z tymi samymi podjazdami, przetrwać te same wietrzne odcinki, a czasem nawet pomęczyć się na tym samym bruku.
W 2019, wzorem roku ubiegłego, o którym piszę tutaj, będziemy mogli pościgać się w malowniczej okolicy Jawora, na dużej lub małej Jaworskiej Pajdzie Chleba, jak również pomęczymy się na konkretnych podjazdach próbując zdobyć Koronę Gór Sowich.



fot. http://grody.com.pl
Tym razem będzie jednak odwrotnie niż w 2018, mianowicie, na rozgrzewkę, w sobotę 11 maja, zmierzymy się z trasą Pajdy Chleba. Dodajmy, że trasą zmienioną, która obecnie ma jeszcze bardziej dynamiczny charakter. Zrezygnowano z dość długiego i płaskiego odcinka dojazdowego, w efekcie czego stosunkowo szybko zaczniemy wspinaczkę przez Myślinów, w kierunku miejscowości Pomocne, a następnie zaliczymy bardzo ciekawą rundę ze znanym w okolicy podjazdem pod Stanisławów, wracając do Pomocne. Tutaj kolarze jadący Małą Pajdę (w sumie 45,3km) udadzą się już w kierunku mety, natomiast śmiałkowie wybierający wersję dłuższą (w sumie 64,3km), zaliczą jeszcze jedną rundę. Oba dystanse skończą ściganie w identyczny sposób i po szybkim odcinku powrotnym, powalczą na sprinterskim finiszu po brukowanym rynku w Jaworze. Warto powalczyć, bo na mecie czeka nietypowe trofeum - wielki wieniec w kształcie chleba.

fot. http://grody.com.pl
Korona Gór Sowich, w ubiegłym roku pokazała, że nie potrzeba długich dystansów aby konkretnie dać w kość, na ledwo 40km organizatorzy stworzyli bowiem taki roller coaster, że każdy kto jechał ten wyścig pamięta tylko szosę góra-dół i ciągłe zmienianie przełożeń, walcząc z bezlitosnym nachyleniem. Lekkim minusem ubiegłorocznej edycji była jednak meta po długim zjeździe.
W 2019 postanowiono, że górski etap musi kończyć się jednak podjazdem i wyszukano prawdziwą perełkę. Cała zabawa zacznie się w Nowej Rudzie, gdzie w zasadzie od startu zacznie się już podjazd na Przełęcz Woliborską, następnie na śmiałków czeka zjazd i kilkukilometrowy odcinek bardziej płaski. Jednak będzie to cisza przed burzą, bowiem w oddali czaić się będzie dość ostry i konkretny podjazd pod Srebrną Górę, którego największą trudnością jest wybijający z rytmu bruk i dość konkretne nachylenie. Na koniec wrócimy do Nowej Rudy, gdzie czekać będzie prawdziwa wisienka na torcie - bardzo stromy podjazd na Górę Św. Anny - zdecydowanie wygra tu najlepszy góral amatorskiego peletonu.

Warto dodać, że na każdego śmiałka, który ukończy rywalizację w Nowej Rudzie czeka bardzo fajny medal okolicznościowy, który w połączeniu z medalami z dwóch ubiegłych edycji oraz tą w 2020 stworzy bardzo fajną pamiątkę.

Organizatorzy zadbali więc o dobre trasy, o wysoki poziom rywalizacji martwić się nie trzeba, bo z tego co wiem, zęby już ostrzy spore grono bardzo dobrych kolarzy amatorów. Organizacja jak zwykle będzie na wysokim poziomie, ze szczególnym naciskiem na zabezpieczenie trasy - tutaj nie ma powodów do zmartwień, w końcu kilka godzin później na tych samych szosach walczyć będą zawodowcy, którym oczywiście fajnie będzie pokibicować. Do porównywania własnych czasów na Stravie do tych z zawodowego peletonu nie namawiam, bo można się nabawić kompleksów.
Ja się wybieram, więc jeśli planujesz pojawić się na starcie to zapewne się spotkamy, a potem powalczymy.
Po szczegóły wyścigów zapraszam na stronę organizatora.

2 komentarze:

  1. W Złotoryi jest jeszcze etap dla amatorów - przez Podgórki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, też będę i też pojawi się o tej imprezie osobny tekst ;)

      Usuń