Hard as Hell, czyli Tatra Road Race zaprasza

W kalendarzu naszych amatorskich wyścigów, od jakiegoś czasu, jest całe mnóstwo różnych wyścigów: krótkich, długich, ciężkich, lekkich, górskich, typowo nizinnych - cały wachlarz możliwości, taki jeden wielki tort, z którego każdy może zjeść kawałek, który mu akurat pasuje.
Są jednak wyścigi, które swoją renomą wybijają się nad resztą, wyścigi, które przyciągają kolarzy amatorów z najodleglejszych zakątków Polski. Powodów może być wiele - wysoki poziom sportowy, ciekawa albo totalnie hardcorowa trasa, fajny klimat, super organizacja, itd...
Jest wyścig który łączy wszystko powyższe w jedno, wyścig który trzeba znienawidzić, żeby za chwilę go pokochać. Wyścig, który przyciąga swoją malowniczą trasą i chyba największym możliwym nagromadzeniem ciężkich podjazdów na kilometrze. Mowa oczywiście o Tatra Road Race, którego kolejna już edycja odbędzie się dokładnie 13 lipca 2019.



Myślę, że spokojnie można określić go mianem najcięższego wyścigu dla amatorów w Polsce, a przynajmniej zaliczyć do ścisłej czołówki takich imprez. Jest to wyścig, którego lektura list startowych mija się z celem, bo wiesz już przed startem, że zjedzie się cała śmietanka amatorskiego ścigania, a poziom sportowy jest wręcz kosmiczny.

Do wyboru są oczywiście dwa dystanse, które od jakiegoś czasu, nazywają się kolejno Hard oraz Hell - kiedyś krotki dystans nazywał się Fun ale zgodnie z moja opinią na blogu, zostało to zmienione - i słusznie, bo czy przewyższenie prawie 1600m na 56km można nazwać zabawą ?


Już krótki dystans daje nieźle popalić, natomiast długi to prawdziwa kwintesencja górskiego ścigania, totalny "masakrator" dla nóg. Ktoś powie, ale co to jest 120kilometrów ?... OK, tylko, że na tych kilometrach upchnięte jest 3250 metrów przewyższenia i wszystko to odbywa się na totalnych sztajfach. Złe rozłożenie sił zagrożone jest całkowitą bombą i chęcią rzucenia kolarstwa. Nie bez kozery nazwany jest Hell - masz się poczuć jak w kolarskim piekle i tak się poczujesz ;)

Ja generalnie mam swoje porachunki z tym wyścigiem. Brałem na razie udział w dwóch edycjach i zawsze z przygodami. Pierwszy raz zatrzymały mnie ostre kurcze i skończyłem dopiero na 8 miejscu w kategorii pomimo iż miałem wtedy dobrą nogę. Druga przygoda była zdecydowanie gorsza, bo skończyła się ostrą kraksą na niebezpiecznym zjeździe. Wyścig co prawda ukończyłem ale zrobiłem to cały poobijany, z uszkodzonym sprzętem i kompletnie bez chęci na ściganie.
Teraz będzie moje trzecie podejście, trasa Hard, bo dłuższej wersji bym pewnie po prostu nie ukończył z moimi problemami. Mam nadzieję, że rachunki zostaną wyrównane ale wszystko rozstrzygnie się w sobotę 13 lipca ;)



Warto wspomnieć o całej otoczce wyścigu. Organizacja stoi zdecydowanie na najwyższym poziomie w naszym kraju, to po prostu trzeba zobaczyć i przeżyć i nie jest to tylko moje zdanie. W Zakopanem po prostu poczujesz się jak długo wyczekiwany gość i co by się nie działo, będziesz chciał tu wrócić, a twoim nowym życiowym celem będzie odsłuchanie charakterystycznego We Are The Champions na podium pod Hotelem Mercure Kasprowy.
Należy dodać również fakt, iż do wygrania są fantastyczne nagrody, zarówno dla zwycięzców, jak i w drodze losowania wśród wszystkich uczestników. 


Jeśli chcesz poczuć świetną atmosferę wyścigową, prawdziwą góralską gościnność i typowo górski klimat, nie może zabraknąć Cię na starcie. Gwarantuje, że już przy odbiorze pakietu startowego będziesz mocno zszokowany, kiedy przywita Cię góralska kapela i zostaniesz obdarowany uśmiechem z każdej możliwej strony - bo tak właśnie działa biuro wyścigu Tatra Road Race.
Po więcej szczegółów zapraszam na stronę organizatora.

1 komentarz:

  1. Przy takim evencie musi być naprawdę sporo emocji! :) Zdjęcia z pewnością nie przekazują wszystkiego!

    OdpowiedzUsuń