Oślepiony

fot. https://www.trekbikes.com

Mamy październik, dzień coraz krótszy, za chwilę - po zmianie czasu na zimowy - czas kiedy można pokręcić przy świetle słonecznym skróci się już do maksimum.
Nie jest to tekst zachęcający do jazdy z oświetleniem, patrząc na to co się dzieje ostatnio, świadomość z tym związana, poszła bardzo mocno w górę i widok rowerów z lampkami nawet w dzień nikogo już nie dziwi. Nie muszę więc nikogo chyba zachęcać - to po prostu kwestia naszego bezpieczeństwa.

Ale...

Jazda z oświetleniem to musi być jazda racjonalna, o czym nie każdy z nas już pamięta i o czym przekonuję się na własnej skórze, wracając obecnie z treningów, kiedy zaczyna robić się ciemno.

Kupowanie najmocniejszych lampek na rynku, często tak naprawdę ultramocnych latarek z Chin i montowanie ich na kierownicy całkiem poziomo to stwarzanie zagrożenia dla innych uczestników szosy / drogi rowerowej. Zapewne większość z Was jest też kierowcami, czy przypadkiem jedną z najbardziej irytujących rzeczy jesienią i zimą nie jest oślepienie długimi światłami przez jadący z naprzeciwka samochód ?

Dokładnie taki sam efekt stwarzacie jadąc ze źle dobranym oświetleniem rowerowym. Widziałem kilka komentarzy na różnych forach, gdzie ludzie chwalą się, że maja tak mocne lampki, że kierowcy TIR-ów potrafią na nich trąbić, bo ich oślepiają. Nie wiem jak bardzo trzeba mieć ograniczoną wyobraźnię, żeby nie zdawać sobie sprawy jak może skończyć się oślepienie kierowcy prowadzącego 30-tonowy skład z prędkością, dajmy na to, około 70 km/h.

fot. https://www.trekbikes.com

Kolejna niebezpieczna sytuacja to jazda z takim oświetleniem po ścieżce rowerowej, każdy kto pojedzie z naprzeciwka, gwarantuję, że przez chwilę nie będzie nic widział. A w takiej sytuacji nie trudno o przypadkowe zahaczenie się rowerami czy nawet zjechanie ze ścieżki lub najechanie na coś, czego po prostu nie zobaczymy. Sytuacja robi się jeszcze gorsza, kiedy jedziemy w deszczu i dodatkowo widoczność utrudniają krople wody na okularkach.

Wystarczy pamiętać o kilku zasadach, do których sam się stosuję:

  1. Kiedy nie jest zupełnie ciemno jeździmy z lampkami w trybie migającym 
  2. Lampka na kierownicy ustawiona powinna być delikatnie w dół, chyba że ma odpowiednią soczewkę, kierującą w ten sposób strumień świetlny 
  3. Moc lampki powinna być taka, aby nasza jazda po ciemnej szosie była dla nas bezpieczna i widoczność wystarczająca - zazwyczaj starczy niepełna moc urządzenia. Nie ma potrzeby rozświetlać całego otoczenia na kilkaset metrów ;)

Pamiętajcie, że nie jesteśmy na drodze sami i nie można myśleć tylko o sobie. Życzę Wam tym samym całej bezpiecznej jesieni i zimy, kręćcie kilometry ale róbcie to z głową.

Byle do wiosny !

1 komentarz:

  1. Ja jakoś mam odwrotne sytuacje, pewnie dlatego, że nie mieszkam w zbyt dużym mieście. Rowerzyści często nie mają lampek i jak się jedzie tak z 30 km/h to trochę późno się zauważa rowerzystę, który dodatkowo nie umie utrzymać prostego toru jazdy. I tak źle, i tak niedobrze, ale z dwojga złego wolałbym rowerzystów ze źle ustawionymi lampkami, w końcu ktoś im wytłumaczy mniej lub bardziej wyraźnie, żeby obniżyli lampkę.

    OdpowiedzUsuń