Europejskie wyścigi dla amatorów - Maratona dles Dolomites

Jako, że sezon już w zasadzie ogórkowy i każdy myślami już wybiega w przyszły rok postanowiłem ruszyć z krótką serią przedstawiającą najpopularniejsze wyścigi i maratony dla amatorów w Europie.
www.hotelaltabadia.com
Z jednej strony niech to będzie zachęta, a z drugiej okazja do obejrzenia fajnych fotek i zobaczenia „jak to się robi” w Europie. Oczywiście skupię się na wyścigach typowo górskich, bo pokonywanie wysokogórskich przełęczy to jest to co tygryski lubią najbardziej.

Na pierwszy ogień najbardziej popularny wyścig we Włoszech – Maratona dles Dolomites.

Byłem tam w tym roku ale nie startowałem, niestety jest tylu chętnych, że ostateczny skład uczestników ustalany jest w wyniku losowania, ja nie miałem szczęścia ale jechałem ze znajomym, który startował, była więc okazja do potrenowania w pięknych okolicznościach przyrody (kto nie pamięta to tu jest krótka relacja) i zobaczenia jak cały ten wyścig wygląda z boku.
Szczerze powiem, że ostatecznie stwierdziłem, że chyba dobrze że nie było mi dane wystartować, ale o tym na końcu.

W przyszłym roku maraton startuje 6 lipca z miejscowości La Villa, meta kawałek dalej w Corvarze – tyle że po przejechaniu przez najsłynniejsze przełęcze w Dolomitach.
Do wyboru są trzy dystanse, skupię się jednak na dystansie koronnym, czyli 138 km, z całkowitym przewyższeniem sięgającym 4190 m.

Po kolei trzeba zaliczyć takie słynne przełęcze jak:
Passo Campolongo (1875 m n.p.m.)
Passo Pordoi (2239 m n.p.m.)
Passo Sella (2244 m n.p.m.)
Passo Gardena (2121 m n.p.m.)
Passo Campolongo (drugi raz)
Passo Giau (2236 m n.p.m.)
Passo Falzarego (2117 m n.p.m.)
Passo Valparola (2200 m n.p.m.)
Czyli jak widać, 6 razy trzeba pokonać barierę dwóch tysięcy metrów – lekko nie jest, ale o to przecież chodzi.

W mojej opinii trasa jest genialna, bardzo wymagająca i jednocześnie malownicza, w zasadzie każdy podjazd jest wybitny widokowo. Jednym słowem, jak ktoś nie lubi gór, to nie ma tutaj czego szukać.
Oczywiście trasy całkowicie wyjęte z ruchu (zarówno samochodowego, jak i rowerowego - nie można więc startować "na dziko").


Dla trochę słabszych zawodników są dostępne dystanse 106 km z przewyższeniem 3090 metrów oraz 55 km z przewyższeniem 1780 m.

Na starcie znajdziemy w zasadzie każdy rodzaj kolarza, od profesjonalistów po całkowitych amatorów, zobaczyć tu można najdroższe karbonowe rumaki na super ekstra kołach i osprzęcie, jak również stalówki z manetkami na ramie. Wydaje mi się, że dla Włochów ten start to trochę tak jak u nas maratony biegowe, czyli samo ukończenie jest dla większości dużym sukcesem.

No i to jest w zasadzie chyba główny powód dla którego wcale nie płakałem, że nie mogę wystartować. To jest w sumie dziwne, bo chyba każdy zna to uczucie, jesteśmy gdzieś daleko i akurat odbywa się tam jakiś ciekawy wyścig, a my w nim nie bierzemy udziału, mówiąc potocznie „żal d... ściska”. Na początku to uczucie gościło w mojej głowie, ale jak zobaczyłem co się działo na pierwszym podjeździe jak maraton wystartował i ruszyły całe te tysiące ludzi to po prostu brak słów. W zasadzie pierwsze podjazdy to albo ludzie jechali z zabójczą prędkością 5 km/h albo nawet szli z buta. Po prostu nie było miejsca żeby kogokolwiek wyprzedzić – dla mnie byłaby to po prostu męczarnia. Niestety jak już Cię wylosują - a startujesz po raz pierwszy - to dostaniesz ostatni sektor.

Tak więc nie żałuję jakoś bardzo, że nie wystartowałem, fakt faktem zaliczyłbym jeden ze słynniejszych wyścigów dla amatorów w Europie, ale chyba bym się tylko denerwował przez pierwszą część trasy.

Oczywiście tak czy inaczej gorąco namawiam do startu, tereny po których prowadzi wyścig są przepiękne i jest to po prostu esencja kolarstwa szosowego.
Zachęcam do odwiedzenia strony organizatora, gdzie można poczytać więcej szczegółów.


Na koniec długi film z tegorocznej edycji, dodam że relacja z Maratona dles Dolomites leci na żywo we włoskiej telewizji publicznej Rai, a obraz nadawany jest zupełnie jak na słynnych wyścigach dla zawodowców, czyli mamy obraz z helikoptera i motocykli, jest też profesjonalny komentarz – tylko ja po włosku nic nie kumam ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz