Wstajemy zazwyczaj wcześnie rano, często po całym dniu ciężkiej pracy na etacie zamiast wygodnie usiąść przed telewizorem z piwkiem w ręku ubieramy ciuchy i wsiadamy na rower aby odbyć kolejny trening, jeździmy w kiepskiej pogodzie, w deszczu, a nawet mrozie, staramy się dbać o dietę, nie mamy w zasadzie na nic więcej czasu, nasz dzień jest zaplanowany od A do Z tak aby znaleźć czas dla rodziny i pogodzić to wszystko z naszą pasją...
I po co nam to wszystko ?
Ostatnio modne stało się inne podejście do całej tej naszej zabawy w kolarstwo, po co się ścigać ? Po co ciężko trenować według planu, skoro można jeździć tylko na fun-u, robić fajne fotki i cieszyć się po prostu z jazdy, po co nam liczniki, pomiary mocy i cała ta otoczka.
Już odpowiadam... Bo człowiek to istota która, tak jak zwierzęta, kocha rywalizację. Niezależnie na jakim poziomie, bycie lepszym od innych, połechtanie własnego ego to po prostu natura większości z nas. Dodatkowo dążenie do ideału, do bycia najlepszym i do osiągnięcia postawionego sobie ambitnego celu.
Tak, to właśnie to motywuje nas do tych wszystkich wyrzeczeń, do zadawania sobie bólu i cierpienia. Może i nie jesteśmy zawodowcami ale jakie ma to właściwie znaczenie ? Skoro chcemy to robić, skoro chcemy zmierzyć się z innymi na jakimś wyścigu (niezależnie czy będą to Mistrzostwa Polski czy jakiś lokalny ogórek) to przecież nie ma w tym nic złego.
Dlatego właśnie nie mogę zrozumieć tworzenia sztucznych podziałów, na siłę narzucania innym własnego poglądu, wyśmiewania takiego, a nie innego podejścia do tego sportu. Przecież wszyscy jeździmy na rowerze, wszyscy kochamy to robić niezależnie od motywacji, która nas do tego pcha. Ja wybrałem drogę rywalizacji ale nie wyśmiewam osób, które tylko od czasu do czasu wsiądą na swoją szosę aby przejechać się tempem spacerowym w idealnej niedzielnej pogodzie, nie piszę, że jak ktoś się nie ściga, to jest gorszy.
Skoro chcę ostro trenować zimą i nie ma to prawie nic wspólnego z przyjemnością to będę to robił. Kiedyś miałem problem, kiedy ktoś z rodziny pytał mi się czemu ja właściwie to robię, czemu zimą katuję się na trenażerze, dźwigam te wszystkie ciężary, a po treningu mam problem żeby zejść szybko po schodach, skoro nie sprawia mi to kompletnie przyjemności...
Odpowiedź jest jednak bardzo prosta – bo przyjemność sprawia mi później wygrywanie.
Byłem pierwszy z takim postem! :D
OdpowiedzUsuńhttp://mozeszszybciej.blogspot.com/2014/11/po-co-to-wszystko.html
Szczerze Ci powiem Marcin, że w szczególności z tym się zgadzam w 100%: nie mogę zrozumieć tworzenia sztucznych podziałów, na siłę narzucania innym własnego poglądu, wyśmiewania takiego, a nie innego podejścia do tego sportu. Przecież wszyscy jeździmy na rowerze, wszyscy kochamy to robić niezależnie od motywacji, która nas do tego pcha. Ja wybrałem drogę rywalizacji ale nie wyśmiewam osób, które tylko od czasu do czasu wsiądą na swoją szosę aby przejechać się tempem spacerowym w idealnej niedzielnej pogodzie, nie piszę, że jak ktoś się nie ściga, to jest gorszy.
OdpowiedzUsuńJa mam jeszcze inne podejście ! Trenuję jak mam czas i ochotę, nie trzymam się ścisłego planu bo robię to dla zabawy. Jak wygram jakąś premię to się cieszę a jak nie to będzie okazja następnym razem.
OdpowiedzUsuńOczywiście chciałbym ciężko trenować żeby być lepszym ale w życiu jest sporo innych zajęć, które sprawiają przyjemność i dla których warto czasem z jazdy zrezygnować ;)
Ale tak samo jak rywalizacja - w ludzkiej naturze leży czepianie się i podśmiewanie się z innych ;))
OdpowiedzUsuńBo to nie jest tak, że jedynie ci z typowo sportowym zacięciem są obśmiewani, że jeżdżą dla cyferek. W drugą stronę działa to dokładnie tak samo. Ja w typowych wyścigach szosowych nie jeżdżę, natomiast startuję w ultramaratonach. A te rządzą się trochę innymi prawami, jest tam sporo ludzi z bardziej turystycznym zacięciem, o innym podejściu do jazdy na rowerze niż szosowcy, często na trekingach, z sakwą itd.. I co start takiego ultramaratonu - to kąśliwe komentarze na temat takiego typu sprzętu są niezmiennie obecne ;)
Tak więc takie apele by się z tego nie podśmiewać - to jak rzucanie grochem o ścianę, to jest za bardzo związane z ludzką naturą by się dało wykorzenić ;)