Śnieżna przygoda

Dziś rano jak wstałem i zobaczyłem co jest za oknem, myślałem że szlag mnie trafi. Niby wiedziałem, po wczorajszym przestudiowaniu ICM, że będzie w nocy padać śnieg, ale jak zobaczyłem wszystko dookoła pokryte białym puchem - oniemiałem.

W planie treningowym mam już ciężkie treningi na szosie, podjazdy, tempówki itd... Mentalnie też jestem już gotowy żeby dorzucić do pieca, a tu taki "zonk".


I nagle obudził się również mój 3,5-letni Synek, pierwsze co zrobił to podszedł do okna, zobaczył ogródek w śniegu i zwariował ze szczęścia. Wyraz twarzy porównywalny do tego jakby zobaczył 50 jajek niespodzianek ustawionych jeden na drugim ;)

I to mi dało trochę do myślenia... Kurde, za dzieciaka też uwielbiałem śnieg, a teraz jego pojawienie się jest równoznaczne z moim kiepskim humorem, bo przecież nie będzie można normalnie trenować.

I postanowiłem, że dziś nie będę się negatywnie nakręcał z powodu pogody. Mało tego, postanowiłem cofnąć się do lat dzieciństwa i zrobić wszystko, żeby cały ten śnieg przyniósł mi frajdę.





Po pracy wsiadłem na mojego przełaja i pojechałem poszaleć do lasu. Misję uznaję za zakończoną sukcesem, nie pamiętam kiedy się tak wybawiłem. Jazda po świeżym puchu, pomimo, że chwilami z prędkością nie przekraczającą 5 km/h to po prostu dobra zabawa.

Nie interesowało mnie to, że rower oblepiony został białym puchem praktycznie w całości, że będzie trzeba go dość długo czyścić, że zapewne osprzęt dostanie mocno w tyłek. W zasadzie nic mnie nie interesowało, z góry założyłem, że wszelkie negatywne odczucia od razu wyrzucam z głowy.
I powiem Wam, że jest to świetna recepta, po dwóch godzinach jazdy czułem się jak mój Synek, który dopiero co ulepił na ogródku pięknego bałwanka.




Taki właśnie był mój treningowy wtorek, udało się pojeździć, z treningiem miało to niewiele wspólnego ale nie poddałem się. Mogłem usiąść wygodnie na kanapie i oglądać TV ale nie zobaczyłbym wtedy tego cudownego, śnieżnego lasu, nie spotkałbym tych czterech sarenek i zapewne miałbym wyrzuty sumienia ;)

4 komentarze:

  1. We wszystkim należy szukać pozytywów.
    Rower umyjesz i wyczyścisz, a pozytywne wspomnienia z zimowej przejażdżki pozostaną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe zdjęcia. W śnieżne dni też jest fajnie.
    Zapraszam na mój blog: http://radyrowerzysty.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozytywne myślenie to podstawa. Ja jednak tak ekstremalnie nie jeżdżę. Wolę spokojnie po mieście, gdzie ścieżki są odśnieżone :D. Nie mam też roweru wyczynowego tylko taką damkę http://damelo.pl/136-damskie-rowery-miejskie-stylowe. Jednak jak na moje potrzeby jest idealna, praktyczna i wygodna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz spróbować jazdy zimą! naprawdę warto. Pozdrawiam i zapraszam na mój blog
      https://bikerowery.wordpress.com/

      Usuń