W kapliczce Ridleya

To będzie tekst o miejscu, a w zasadzie o człowieku.
O człowieku pełnym pasji, który stworzył miejsce niezwykłe.
O człowieku, o którym kiedyś napisałem, że zamiast krwi, w jego żyłach płynie smar rowerowy, a zamiast organów wewnętrznych ma dobrze poskładane zębatki.
To będzie tekst o Andrzeju i jego dziecku - sklepie Bike4Race.



Z góry uprzedzam, nie jest to żaden tekst sponsorowany, za poniższe nie otrzymałem nawet złotówki, ba - za moją długą wizytę w tym niezwykłym serwisie, gdzie składaliśmy moją nowa maszynę, normalnie zapłaciłem, bo uważam że za uczciwą pracę należy się uczciwe wynagrodzenie.

Andrzeja znam od wielu lat, to tutaj kupiłem mojego pierwszego Ridleya Helium. Kiedy więc postanowiłem zmienić rower na nowy sprzęt, tym razem bardziej aero, wybór mógł paść tylko ponownie na Ridleya, tym razem model Noah SL. O samym rowerze będzie jednak inny wpis, tutaj chciałbym się skupić na czymś innym...

Do Opola dojeżdżam rano, około 9:00, wiem że czeka mnie dzień pełen przygód, ekscytacji i oczekiwania na efekt końcowy, czyli nowy rower. Za oknem szary, ponury dzień i deszcz, który będzie nam towarzyszył aż do wieczora.

Rower składamy od podstaw z części, które częściowo załatwiał Andrzej, a częściowo ja sam, na różnych aukcjach, wyprzedażach i innych okazjach. Wszystko jest nowe, a ostateczny set nie jest oczywiście możliwy w regularnej sprzedaży.


Salon Bike4race to w sumie dwa pomieszczenia, zaraz po wejściu znajdziemy się w części sprzedażowej, gdzie momentalnie nasz wzrok przykują dwie olbrzymie fototapety w typowo belgijskim stylu - z brukowego wyścigu i z przełajów, na których tle stoi kilka Ridleyów.
Drugie pomieszczenie to już prawdziwe królestwo serwisowe, gdzie wszystko jest bardzo przemyślane i poukładane z ogromnym pietyzmem, to właśnie tu - w samym centrum - do życia zostanie powołany mój Noah SL.


Z Andrzejem, właśnie w tym królestwie, spędziłem cały dzień. Mogłem bardzo dokładnie przyglądać się jego pracy, a wiem, że raczej na to nie pozwala. Nie lubi rozgłosu, woli po prostu w ciszy i spokoju szykować swoje ukochane Ridleye dla klientów.
Już od samego początku, gdy tylko zaczął pracę, wiedziałem że budowa nowego roweru od zera, w tym przypadku, będzie trwała cały długi dzień. Wystarczy, że zobaczyłem z jak wielką dokładnością i sercem Andrzej bierze się za każdy kolejny etap.
Chwilami czułem się jak na sali operacyjnej, w zasadzie cały czas było czysto i schludnie.
Kilka komponentów, które przekładaliśmy z Heliuma, było skrupulatnie czyszczone, każda jedna śrubka była potraktowana nowiutkim smarem, a każdy jego nadmiar od razu był usuwany.


Obserwowanie Andrzeja było jak patrzenie na artystę. Takiego malarza tworzącego swoje nowe dzieło, tylko zamiast pędzla, trzymał klucz dynamometryczny ;) Nie wiem czy budowanie roweru i prace serwisowe, przy tym związane, mogą być odbierane jak sztuka, ale na serio ja miałem takie właśnie odczucia.
Wiecie, na kogoś kto przy swojej pracy zostawia kawał serducha i podchodzi z pasją, patrzy się zupełnie inaczej niż na kogoś kto po prostu chce odwalić swoją robotę i pójść odpocząć do domu. Tutaj zdecydowanie mamy do czynienia z tą pierwszą sytuacją.


Dodatkowego profesjonalizmu dodaje fakt wyposażenia serwisu, gdzie się nie spojrzeć tam króluje charakterystyczny, niebieski kolor Park Tool-a. Całe spektrum narzędzi, o których istnieniu nie miałem zielonego pojęcia, a które zadbają o to, aby twój sprzęt był wzorowo dopieszczony. Trzeba przyznać, że serwis inwestuje w odpowiednie narzędzia i nie idzie drogą na skróty.

Nie piszę tego wszystkiego aby robić nachalną reklamę Bike4Race. Zdaję sobie sprawę, że przecież nikt nie przyjedzie specjalnie do Opola z innych rejonów Polski aby oddać swój rower na serwis. Piszę to aby promować takie podejście do tematu i ludzi z pasją.
Życzę Wam, aby w każdym mieście był taki pasjonat, który zajmie się Waszym rowerem tak jak Andrzej, tak żeby Wasze dwa kółka poczuły się jak Wy w najlepszym SPA. Tak, byście mieli pewność, że po wyjeździe z serwisu wszystko będzie działać jak w szwajcarskim zegarku i nie będziecie musieli szybko wracać.


Oczywiście serwis serwisem, ale Bike4Race przede wszystkim handluje Ridleyami. Jeśli więc interesuje Was belgijskie podejście do rowerów to ulica Wrocławska w Opolu będzie najlepszym adresem na jaki możecie trafić w tym zakresie. Rozmowy o Ridleyach można z Andrzejem prowadzić godzinami, a gdybyście go obudzili w środku nocy i zapytali z jakim momentem dokręcić konkretną śrubkę, myślę że odpowiedź uzyskacie natychmiast i bez żadnego większego namysłu :)

Jestem pewien, że każdy kto już miał przyjemność współpracy z Bike4Race potwierdzi każde moje słowo, nie wyobrażam sobie aby mogło być inaczej.



2 komentarze:

  1. Czesc Mikolaj, fajny artykul, zgadzam sie z toba w 100% jeden z najlepszych serwisow jaki znam. Rownie serwisuje i kupilam moje 2 Ridley u Andrzeja i nawet jeden jest uwieczniony na powyzszym zdjeciu, to ten turkosowy ;)
    Pozdarwiam!
    Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluje zakupu, oby sluzyl do konca swiata i jeden dzien dluzej ;)

      Usuń