Karbonowa deska czy wygodne siodełko ?

Od dłuższego czasu, kiedy to zupełnie przypadkiem zauważyłem u jednego z moich znajomych gołe, całkowicie karbonowe siodełko, miałem wielka ochotę przetestować takie rozwiązanie. Z pomocą przyszedł sklep rowerowy Rowertour.com, który zaproponował mi testy siodełka karbonowego SA-K01, oczywiście zgodziłem się od razu i z wypiekami na twarzy czekałem, aż moje cztery litery będą mogły sprawdzić jak się na tym jeździ.

Na pierwszy rzut oka to po prostu nie może być wygodne i bardziej myślisz, że będziesz się czuł jak Tyler Hamilton, który przed Tour de France był tak wycieniowany, że nie mógł nawet chwili usiedzieć na drewnianym krześle, o czym wspomina w swojej książce "Wyścig Tajemnic".
No ale ja jestem z tych, którzy swoje zdanie ustalają dopiero, kiedy sami sprawdzą jak to rzeczywiście wygląda. A jak wygląda i się sprawuje ? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w dalszej części tekstu.


Na początek kilka danych czysto technicznych. Siodełko, jak wspomniałem wcześniej i co widać gołym okiem, to czysty karbon, bez grama innego materiału. Przyjechało do mnie bezpiecznie zapakowane w wygodny karton, co jest ważne przy produkcie, który jest dość mocno narażony na wszelkie uszkodzenia. Rozmiar moim zdaniem jest w sam raz, to znaczy nie jest ani za długie ani za krótkie, daje możliwość przesuwania się i małej zmiany pozycji np. na podjazdach. Waga to według producenta zaledwie 90 gram, natomiast mój egzemplarz waży dokładnie 108 gram (niby 18 gram to nieduża różnica ale jak popatrzymy procentowo to już mamy 20%, a to całkiem sporo). Ogólny wygląd to oczywiście sprawa gustu i tu każdy będzie miał swoje własne zdanie. Dla mnie siodełko wygląda bardzo fajnie i ma agresywny, sportowy charakter. Do roweru aero na wysokich stożkach pasuje idealnie. Trzeba też wyraźnie napisać, że według producenta, z tego typu siodełka korzystać mogą kolarze ważący mniej niż 90 kilogramów.



Osobny akapit trzeba przeznaczyć na montaż siodełka. Z uwagi na karbonowe pręty trzeba być w tej kwestii bardzo ostrożnym. Klucz dynamometryczny to absolutnie obowiązkowe narzędzie do tej czynności. Dodatkowo niezbędna staje się też pasta do montażu komponentów karbonowych. Jeśli chodzi o moment, z którym należy dokręcić jarzmo to tutaj kluczowa staje się sztyca i dokręcamy pręty na minimalną wartość z zakresu podanego przez producenta sztycy. Po montażu polecam zabrać na pierwszy trening pasujący imbus, bo może się okazać że jednak przykręciliśmy trochę za lekko i nasze siedzisko się lekko przestawiło - ja dokładnie tak miałem, bo zawsze przy tego typu akcjach wychodzę z założenia że lepiej nie dokręcić niż przekręcić ;) Po korekcie już nie było żadnych niechcianych niespodzianek.

Pozostaje kwestia najważniejsza i pytanie, które mnie najbardziej nurtowało, czy to siodełko jest wygodne ? Otóż odpowiedź brzmi TAK. Mało tego, mogę stwierdzić, że jest nawet bardzo wygodne i zdecydowanie bardziej mi pasuje niż, używane w zasadzie przez całą moją dotychczasową "karierę", Fizik Arione.
Miewałem szeroko pojęte problemy skórne w miejscu kontaktu z siodełkiem, niezależnie od modelu i producenta spodenek, próba ich eliminacji przypominała czasem walkę z wiatrakami. Okazuje się, że była to kwestia budowy siodełka, bo po zmianie na XLC, póki co problem ustał. Oczywiście trzeba tu napisać jasno, że aby cieszyć się tego typu siodełkiem, trzeba korzystać z typowej odzieży kolarskiej i spodenki z tzw. pampersem to konieczność. Przejażdżka w zwykłych spodniach już taka wygodna nie będzie ;)


Aby mieć jak najbardziej szerokie spojrzenie na siodełko XLC przetestowałem je zarówno na krótkim, dynamicznym treningu, na długiej spokojnej setce oraz na wyścigu, gdzie w zasadzie przez cały czas jechało się "w trupa". Podczas wszystkich, wspominanych wyżej, aktywności siodełko zdało swój egzamin bardzo dobrze. Moim zdaniem dobre siodełko rowerowe to takie, o którym po prostu zapominasz, ono sobie jest, Ty sobie jedziesz i nie myślisz o tym czy jest wygodnie czy nie, po prostu jedziesz i nic Ci nie przeszkadza. Tak było zarówno podczas długiej jazdy jak i na wyścigu. Dodatkowo zauważyłem niewielki wzrost sztywności roweru chociaż myślałem, że mój Ridley Noah SL już bardziej sztywny być nie może ;)

Podczas testów celowo nie unikałem dziur i nierównych asfaltów, chociaż przyznam, że miałem na początku lekkiego stracha, bo jednak karbon to karbon i gdzieś tam z tyłu głowy masz wątpliwości czy te niewielkie pręty z kompozytu po prostu nie pękną. Po kilku treningach jednak strach zupełnie ustąpił, a wzrosła pewność że nic nie spodziewanego się raczej nie wydarzy.


Czy widzę jakieś minusy tego siodełka ? Jak ogólnie wiadomo, nie ma chyba produktów które mają same plusy więc i tu kilka minusów znalazłem. Po pierwsze jak jesteś kolarzem wagi ciężkiej to z użytkowania wyklucza Cię już zalecenie producenta o wadze maksymalnej użytkownika. Po drugie, z takim siodełkiem mam wrażenie, że mam teraz rower specjalnej troski, muszę uważać jak go opieram i jak wkładam do samochodu. Ustawianie roweru do zdjęcia i opieranie go na przykład o gałąź czy bidon jest wykluczone - większy powiew wiatru, który spowoduje, że rower się przewróci i uderzy całym impetem w asfalt właśnie siodełkiem to prawdopodobnie śmierć tego komponentu. Jeśli lubisz serwisować rower, po uprzednim ustawieniu go do góry nogami, na kierownicy i siodełku to w tym przypadku też będziesz miał spory problem.

Oczywiście wspomniane minusy są trochę na wyrost i da się z nimi normalnie żyć. Po zebraniu w całość minusów i plusów, jasnym jest że odbieram to siodełko zdecydowanie pozytywnie. Zniknęły moje niekomfortowe dolegliwości, zaoszczędziłem sporo na wadze (do Fizika aż 150 gram), rower sprawia wrażenie sztywniejszego i wygląda to wszystko po prostu kozacko.


Póki co nie zamierzam zmieniać siodełka na inne i przekonałem się, że coś co wygląda na pierwszy rzut oka na totalnie niewygodne, może sprawić miłą niespodziankę. No i jest dla mnie szczęśliwe, bo w Sobótce wspólnie zajęliśmy 2 miejsce open ;)

Oczywiście należy też pamiętać, że kwestia doboru siodełka to sprawa bardzo indywidualna i to co pasuje mi, może zupełnie nie sprostać Twoim wymaganiom. Warto też dodać, że jestem typem lekkiego kolarza i moje 63 kilogramy mogą inaczej pracować na tym siodełku niż na przykład najczęściej spotykana waga około 75-80 kilogramów.

Artykuł powstał przy współpracy z rowerowym sklepem rowertour.com

3 komentarze: